sobota, 14 marca 2015

Weekend w Berlinie

HEJ!


Tydzień temu miałam okazję być w Berlinie. Może niektórzy z Was słyszeli o tegorocznej marcowej konferencji w Berlinie dotyczącej obrony praw kobiet w Iranie - właśnie ja tam byłam. Oczywiście nie obyło się w internecie bez plotek na temat organizatorów. Pisano, że są to terroryści. Jak dla mnie jest to dość zabawne, że osoby, które ani razu nie były na tego typu konferencji piszą jakieś żenujące artykuły na ten temat i straszą ludzi. Konferencja była dość długa i męcząca - byliśmy tam po 12, a wyszliśmy stamtąd około 21. 
 Tak wyglądało wnętrze hali, na której się to odbywało.




Co prawda, myśleliśmy, że za tak niską cenę wycieczki dostaniemy jakąś ruderę, ale hotel był na prawdę o wysokim standardzie, a śniadanie w postaci szwedzkiego stołu było bardzo smaczne. 

Najedzeni ruszyliśmy do centrum Berlina. Na zwiedzanie i zakupy mieliśmy całe 9 h. Pogoda była rewelacyjna. Głupio przyznać, ale naszym głównym celem był #PRIMARK :p Oczywiście w drodze zwiedziłyśmy kilka miejsc, odpoczęłyśmy, nacieszyłyśmy się słońcem.















Berlin bardzo mi się spodobał. Byłam tam pierwszy raz i liczę, że niebawem będę miała okazję znów się tam wybrać. 
Naszym miejscem startowym była Brama Brandenburska, a etapem końcowym Alexanderplatz, czyli miejsce idealne na zakupy. Dookoła same centra handlowe, sklepy, restauracje, dosłownie wszystko.

Primark zabrał nam około 3 godziny :o Było mnóstwo ubrań, różnych dodatków i innych pierdółek, gdzie większość z nich była za na prawdę dobrą cenę. W sklepie można było spotkać mnóstwo polaków - przypuszczam, że przynajmniej połowa klientów to właśnie nasi rodacy. Mnóstwo osób brało ubrania bez mierzenia, bo stwierdzało, że i tak "tanio, to trzeba brać". Tego typu zdania można było słyszeć wśród mijających nas ludzi. Ja nie mogłam się zdecydować co kupić, więc zmierzyłam swoje ubrania i to ułatwiło mi selekcję ;p



Na końcu naszych wojaży po sklepie spotkała nas dość niemiła sytuacja. Kasjerka, Pani w średnim wieku, była na prawdę nieuprzejma. Gdy zobaczyła ilość naszych rzeczy, przybrała dość nieprzyjemny wyraz twarzy, a także mówiła coś pod nosem. Jakby robiła nam łaskę, że nas kasuje... Kasjerka obok obserwując tą sytuację była nieco zdziwiona zachowaniem koleżanki.

Kupiłam dość dużą torbę, do której Pani spakowała wszystkie nasze rzeczy, po czym obwiązała papierową torbą i taśmą... Na szczęście od innej kasjerki dostałyśmy papierową torbę, do której mogłyśmy przepakować swoje rzeczy.


Szczęśliwe i obkupione poszłyśmy coś przekąsić i spacerkiem udałyśmy się pod Bramę Brandenburską oczekiwać na nasz autokar, który miał ponad godzinę opóźnienia.

Berlin nocą






Korzystając z okazji, pochwalę się jeszcze co kupiłam w Berlinie :)











 

1 komentarz:

  1. No to niezle Was pani zalatwila :P

    Pozdrawiam
    http://dookola-swiata-w-jeden-dzien.blogspot.ch/

    OdpowiedzUsuń